czwartek, 8 marca 2018

Smartwool Hike Medium Crew – test skarpet (rozmiar L 42-45)



Dzięki portalowi sprzętowemu NGT.pl oraz dystrybutorowi marki Smartwool w Polsce, firmie RAVEN Outdoor z Krakowa otrzymałem do rocznego testowania skarpety tejże firmy.




Na poczatek..

  Skarpety Smartwool model Hike Medium Crew. Warto dodać, że jest to jeden z popularniejszych modeli skarpet turystycznych tej zacnej marki. Na kartoniku widnieje dumnie napis ,,Made in Italy'' - brawo, że nie chińszczyzna!. Rozmiar to ,,L'' , czyli europejskie 42-45. Rozrzut spory, ale po założeniu skarpet wszystko jest w porządku. Skarpety dobrze przylegają, nic nie uciska, nic nie jest za luźne. Długie są, sięgają mi do połowy łydki prawie. Kolor to taki miszmasz szarości ,,Gray''. Nawet ładne są, brudu nie będzie widać na pewno. W dotyku są bardzo mięsiste, grube, fajnie też się rozciągają.

Skład podany na kartoniku: 65% wełna Merino, 35% Nylon.

Producent kwalifikuje ten model jako skarpety trekingowe do łatwiejszych trekingów na każdą porę roku.

Merino wool to wysokiej klasy włókno pozyskiwane z futra specjalnie wyselekcjonowanych owiec rasy Merino. Wykazuje się ponadprzeciętnymi właściwościami ochronnymi wobec niekorzystnych warunków pogodowych, dzięki czemu wiele marek wykorzystuje je w produkcji swoich wyrobów. Przyjazne dla użytkownika i środowiska, biodegradowalne włókna merino zapewniają fantastyczną oddychalność i odprowadzanie wilgoci z powierzchni ciała. Ich rewelacyjne zdolności termoregulacyjne sprostają każdej porze roku, chroniąc przed zimnem i promieniowaniem UV. Ponadto naturalna antybakteryjność merino hamuje rozwój bakterii i grzybów, odpowiedzialnych za powstawanie nieprzyjemnych zapachów.

Wszystkie skarpety z serii Performance Hiking wykorzystują technologię WOW dzięki której stają się one jeszcze trwalsze. WOW (Wool on Wool) to wełna na wełnie, czyli dodatkowa warstwa włókien SmartWool Duroyarn w miejscach najbardziej narażonych na przecieranie. Technika ta zwiększa wytrzymałość wskazanych stref o ponad 30% bez potrzeby stosowania włókien syntetycznych (trwalszych od wełny, często jednak chłonących brzydkie zapachy).

SMARTWOOL jest największym amerykańskim brandem, specjalizującym się w produkcji skarpet trekkingowych i biegowych oraz bielizny termicznej. W segmencie skarpet posiada ok. 80% udział w amerykańskich, specjalistycznych sklepach. W czerwcu 2014 roku Smartwool znalazł się na prestiżowej liście 50 najbardziej rozpoznawalnych marek sportowych na świecie według organizacji Brand Strength Index. W procesie produkcji Smartwool bazuje głównie na wysokiej jakości wełnie, pochodzącej od nowozelandzkich owiec z rasy merino.
Więcej informacji na http://www.smartwool.com.

Użytkowanie

- Gdzie i kiedy

  Ogólnie skarpety mam 1,5 roku i były użytkowane jesienią, zimą i wiosną. Na lato, ze względu na dużą zawartość procentową wełny Merino, skarpety były dla mnie za ciepłe. Pozostały 3 pory roku przez które przewinęły się też różne typy obuwia. Buty membranowe niskie i wysokie, bezmembranowe niskie trekingowe, lekko ocieplane mieszczuchy. Miałem też porównanie skarpet Smartwoola do 2 innych modeli różnych firm. Jedna para porównawcza skarpet miała zbliżony udział procentowy wełny (60%), druga o połowę mniejszy (30%). Skarpety z różnymi rodzajami butów były używane podczas spacerów z synem, do i z pracy, wycieczek po lasach, dłuższych marszów w terenie głównie jesienią i zimą. Używałem ich także w obuwiu ochronnym i kaloszach podczas prac w warsztacie i ogrodzie. Myślę, że zakres warunków i rodzajów obuwia był wystarczający, żeby móc sprawiedliwie ocenić te skarpety.

Dopiero rozpakowane..

..i na stópkach. 


- Rozmiar skarpet/dopasowanie

  Rozmiar jaki nosiłem to ,,L’’ czyli według producenta przedział 42-45. Miałem pewne obawy co do tak rozstrzelonej rozmiarówki. Na początku było okej. Skarpety założone na stopy fajnie przylegały i się nie zsuwały. W trakcie noszenia po jakimś czasie zaczynało mi być trochę luźno w skarpetach. Po zdjęciu butów często pod spodem stóp miałem małą zsuniętą fałdkę ze skarpety. Wniosek – po czasie skarpety trochę się rozciągają, a że Smartwoole muszą pasować na stopy od 42 do 45 to osoby z małymi stopami chyba powinny wybierać rozmiar mniejszy. Osobiście mam stopy w rozmiarze 43 i te skarpety wydały mi się jakby troszkę przyduże. Po praniu oczywiście kurczą się ciasno przylegają, po czasie rozciągają i może występować efekt przydużych skarpet. Lepiej sprawdziłoby się podzielić rozmiar L na np. 41-43 i 44-46. Ze skarpetami z tak podzieloną rozmiarówką nie mam żadnych problemów.

- Termika

  Od razu napiszę, że spodziewałem się po tych skarpetach czegoś…lepszego. Niby uznany producent, wysokiej jakości wełna Merino i duży jej procentowy udział w składzie skarpet. W sieci same pozytywne opinie. Ale ale…z właściwości termicznych tych skarpet nie jestem zadowolony tak do końca. Wiem czego mogę się spodziewać po wełnie merynosowej (mam skarpety i koszulkę z taką wełną) i są to pozytywne cechy.

  Po pierwsze producent podaje, że są to skarpety 4-sezonowe. Otóż, nie wyobrażam sobie chodzić w nich latem. Dla testu parę razy je założyłem latem do butów bez membrany i po godzinie dreptania miałem ugotowane stopy. Na lato są za grube i za ciepłe, to moje zdanie.

  Pozostałe 3 pory roku jak najbardziej nadają się do ich noszenia. Ale wiosna i jesień muszą być już chłodniejsze.

  Często podczas wędrówek odczuwałem nieprzyjemną wilgoć w butach. Po ich zdjęciu okazywało się, że skarpety są lekko wilgotne a stopy spocone i chłodne. Efekt taki bardziej występował w butach z membraną, co oczywiste. Bez niej było odrobinę lepiej. Buty w środku były suche jednak. Ten efekt zawilgoconych stóp i skarpet jeszcze podczas marszu nie przeszkadzał za bardzo, bo w ruchu to zawsze cieplej. Gorzej było na postojach przy mroźnej pogodzie. Po paru minutach stania było mi już zimno w stopy.

  Problem tych skarpet opisany powyżej nurtował mnie do tego stopnia, że kupiłem inne skarpety z wełną Merino w składzie. Stosunek wełny prawie ten sam: 65% w Smartwoolach i 60% w drugich skarpetach. Sprawdziłem, ponosiłem, pomacałem skarpety i stopy i okazało się, że w skarpetach X nie miałem takich problemów jak w skarpetach Smartwoola. Stopy były ciepłe a skarpety suche lub lekko wilgotne ale od zewnętrznej strony, z dala od skóry. W jeszcze innych skarpetach z 35% udziałem wełny Merino w składzie też było mi bardziej komfortowo termicznie niż w Smartwoolach.
Ciężko stwierdzić przez co skarpety Hike Medium Crew Smartwoola spisały się termicznie poniżej moich oczekiwań. Może to wina pozostałego materiału tych skarpet (35% nylonu) ? Może coś nie tak z moimi stopami jednak? A może to wina butów? Nie mam pojęcia.

- Wygoda

  Mimo spapranej rozmiarówki i słabej termiki skaprety okazały się wygodne. Są grube i puszyste, przez co dają wysoki komfort chodzenia nawet przez wiele godzin. Mimo, że rozciągnięte potrafiły się trochę zsunąć spod spód stóp nigdy nie spowodowały u mnie obtarć czy odparzeń. Na łydkach trzymały się dobrze, choć w górnej już części ściągacz jest dla mnie trochę za ciasny, ale minimalnie tylko. Jazda na rowerze zrobiła swoje z łydami.

Skarpety są mega puszyste i miękkie w dotyku. 


- Trwałość

  Jest na naprawdę wysokim poziomie. Przez cały czas użytkowania tylko lekko się pomechaciły na piętach i przy palcach. Dla mnie to świetny wynik świadczący o tym, że są to skarpety na kilka sezonów. W Smartwoolach nie widać czegoś takiego jak wycieranie materiału aż do siateczki. Ma to miejsce bardzo często w tańszych skarpetach. Tutaj jest naprawdę okej. Po bardzo szczegółowych oględzinach skarpet nie zauważyłem też żadnych zaciągnięć czy urwanych nici. Zdarzało mi się chodzić w samych skarpetach po podłodze czy trawie, ale Smartwoole okazały się odporne na takie użytkowanie. Super są także pod względem nieprzyjmowania brzydkiego zapachu stóp. Po zdjęciu butów nie śmierdzą. Można je nosić przez kilka dni bez prania i obaw o to, że w schronisku czy namiocie ktoś będzie przeżywał zapachowy koszmar. Do tego wszystkiego po praniu bardzo szybko schną.


Pięty całe



Podsumowanie

  Testowane Smartwoole Hike Medium Crew to ciekawa propozycja amerykańskiego producenta. Fajnie wyglądają, są bardzo trwałe i odporne na pochłanianie brzydkiego zapachu stóp. Jeśli dobrze dobierzemy rozmiar będą też bardzo wygodne i komfortowe podczas chodzenia. Mimo wysokiej ceny otrzymujemy produkt, którego możemy używać przez kilka sezonów.
Minusami w mojej ocenie okazały się nieprzemyślana rozmiarówka oraz słaba termika skarpet.

Plusy

- kilka wersji kolorystycznych
- dostępność w polskich sklepach
- efekt tzw. ,,domowego bambosza’’ – super mięciutkie i przyjemne w dotyku dla stóp
- wysoka trwałość
- nie łapią brzydkiego zapachu po iluś tam z rzędu dniach, a po praniu pachną jak nowe i szybko schną
- wygodne choć rozmiarówka firmy mnie nie przekonuje

Minusy

- termika
- rozmiarówka
- cena (jest wysoka, ale pamiętajmy, że kupujemy trwałe skarpety na kilka sezonów)

Więcej zdjęć













sobota, 20 stycznia 2018

Czapka JACK WOLFSKIN Real Stuff Cap


Tak na szybko. Potrzebujecie fajnej i niedrogiej czapki ? Jak tak, to przeczytajcie moją o opinię o Jack Wolfskin Real Stuff.



Tytułowa czapa to przede wszystkim lekka, niewielka czapeczka mieszcząca się do każdej kieszeni. Warto mieć ją zawsze przy sobie w plecaku, nawet latem w górach się przyda. Materiał z jakiego ją wykonano to polar Tecnopile Micro od włoskiego Pontertoto. Jest ciepły, lekki i nie mechaci się jakoś strasznie. Czapka jest fajnie uszyta i pasuje na większość głów. Występuje w jednym uniwersalnym rozmiarze i wielu nowych kolorach co sezon. Sam posiadam 3 sztuki (jaskrawozieloną, szarą i klasyczną czarną). Plusem jest też niska cena, całe 42,99 złociszy.

Trochę żarówa!



Podsumowując Real Stuff to naprawdę fajna, lekka i zajmująca mało miejsca czapeczka, która sprawdzi się zarówno w trybie miejskim, jak i w górach czy na rowerze. 


Był wtedy niezły prawie 20-stpniowy mróz. Czapka dała radę w raz z kapturem od puchówki:) 

środa, 11 października 2017

Wolfskin Stories Event







Wolfskin Stories Event to:
– Autorytety świata rozwoju: Trenerzy, mentorzy i podróżnicy
– Zaproszenie do podróży w głąb siebie
– Impuls do samorozwoju i sięgania poza swój horyzont
– Ogromna dawka pozytywnej energii i motywacji
– Świadome formowanie systemu wartości
– Wyjątkowe historie i nauki z krańców świata

Na miejscu czekać na Was będą wyjątkowi Prelegenci – podróżnicy i trenerzy z autorskimi prezentacjami, stoiska z książkami podróżniczymi i nie tylko!


Więcej informacji o Evencie pod adresem:

http://wilczastrona.com/wse/

Zapraszam Serdecznie!

piątek, 11 sierpnia 2017

Opinel Inox8 - w prostocie tkwi siła!


Są rzeczy wyprodukowane przez człowieka, które przemijają, szybko się o nich zapomina. Są też takie, które trwają w najlepsze jako klasyka gatunku, pomimo upływu dziesiątek lat od ich powstania. Noże francuskiej firmy OPINEL to właśnie taka klasyka.



Od małego brzdąca kilkuletniego używałem scyzoryka Wengera podarowanego mi przez tatę. Mam go zresztą cały czas i pewnie mój syn go kiedyś dostanie. Co do posiadania scyzoryka z kilkunastoma funkcjami – jest to podstawa każdego turysty, survivalowca, rowerzysty, wędkarza itd. Czasem jednak potrzeba czegoś lżejszego i prostszego w obsłudze. Właśnie taka potrzeba skłoniła mnie do zakupu noża OPINELA model INOX8. I to był strzał w dziesiątkę!.

Na początek trochę historii. A zaczyna się ona w 1890 r. w Sabaudii, w małej wiosce Albiez-Le-Vieux, niedaleko Saint-Jean-de-Maurienne. Kowal Joseph Opinel (który kontynuował rodzinne tradycje kowalskie sięgające początków XIX stulecia) stworzył wzór noży będących doskonałością w swej prostocie, produkowany bez większych zmian do dziś dnia.

Użytkownikami Opineli byli przede wszystkim miejscowi rolnicy: farmerzy, pasterze i winiarze. Od 1897 r. dostępna jest znana do dziś gama 12 modeli w różnych wielkościach. Modele 1 i 11 były produkowane do 1939 r.

W 1909 roku Joseph Opinel rejestruje swój znak towarowy, słynną „dłoń z koroną”, pochodzącą od herbu Saint-Jean-de-Maurienne: „srebrna błogosławiąca dłoń w polu błękitnym” . Skąd ten pomysł? Otóż od VI wieku n.e. katedra w Saint-Jean-de-Mauriennev szczyciła się posiadaniem relikwii z dłoni św. Jana Chrzciciela, trzech palców, którymi błogosławił Chrystusa w rzece Jordan. Relikwię przywiozła z egipskiej Aleksandrii mieszkająca w okolicy pątniczka, św. Tekla.

Popularność Opinela rosła z każdym rokiem. Idąc za marketingową intuicją Joseph Opinel otwiera sklepik niedaleko węzła kolejowego Chambéry. Nóż staje się popularny wśród kolejarzy bo dzięki nim rozprzestrzeniał się po całej Francji. W 1911 roku firma otrzymuje złoty medal na Międzynarodowej Wystawie Alpejskiej w Turynie. Wkrótce roczna sprzedaż Opineli sięga setek tysięcy sztuk, do początku II w. św. sięgając dwudziestu milionów sprzedanych egzemplarzy!.

W 1926 roku pierwotna fabryka została strawiona przez pożar. Po odbudowie, otwarta w 1927 r. szybko osiąga dawny poziom sprzedaży. W działalność firmy zaangażowali się synowie Josepha Opinela – Marcel and Léon. Po wojnie do rodzinnego interesu dołącza wnuk – Maurice.  W 1955 r. Marcel usprawnia konstrukcję poprzez dodanie równie genialnej jak sam nóż blokady – Virobloc. Od roku 2000 Virobloc pozwala także na blokowanie głowni w pozycji zamkniętej.

W 1960 r., w wieku 88 lat, umiera założyciel firmy i twórca jej sukcesu – Joseph Opinel.

W 1973 otwarto nową fabrykę w Chambéry.

I jeszcze dwa ważne fakty z historii firmy:

w 1985 roku nóż Opinel został uwieczniony w muzeum Victorii i Alberta w Londynie, jako jeden ze stu (obok m.in. Porshe 911 i zegarka Rolex) najlepszych projektów użytkowych na świecie.

w 1989 r. znalazł się w encyklopedii Larousse’a jako osobne hasło.

Firma do dziś jest prowadzona przez rodzinę Opinel. Rocznie sprzedaje się około piętnastu milionów ich noży. Muzeum poświęcone nożom Opinel znajduje się w Saint-Jean-de-Maurienne.

Budowa Noża Opinel Inox8

Do 1950 roku rękojeści wytwarzano z drewna gruszy, od tamtego czasu do teraz wszystkie trzonki w podstawowych modelach są wykonywane z drewna bukowego. Rękojeści z drewna różanego, dębowego, grabowego, oliwnego, orzechowego i z innych materiałów, na przykład z rogów, są wykonywane na zamówienie i pojawiają się także w seriach kolekcjonerskich. Drewnianą rękojeść można modyfikować, na przykład rzeźbiąc w niej różne kształty lub przewiercając otwór na końcu do przeplecenia rzemyka lub sznurka.



Ostrza są produkowane z dwóch rodzajów stali – Carbon steel XC90 oraz Sandvik 12c27-MOD Stainless steel. Rodzaj wykorzystanego materiału jest oznaczony na ostrzu napisem Carbon lub Inox. Różnią się wytrzymałością oraz odpornością na korozję. Ostrze Carbon charakteryzuje się dobrym trzymaniem ostrości oraz łatwością ponownego ostrzenia, jednak nie jest odporne na wilgoć. Ostrze ze stali Inox cechuje wyższa wytrzymałość na pojawienie się rdzy, jednak krawędź tnąca krócej trzyma ostrość.



Otwarcie noża możliwe jest dzięki nacięciu na głowni, podobnie jak w scyzorykach Victorinox.
W pozycji otwartej głownia blokowana jest opatentowaną w roku 1955 blokadą Viroblock. Jest to stalowy pierścień na rękojeści umiejscowiony na wysokości osi obrotu głowni. Po otwarciu noża obracamy go o parę stopni, tak, aby zakrył szczelinę na ostrze w rękojeści, przez co głownia nie ma możliwości ruchu. W analogiczny sposób zabezpieczamy nóż przed przypadkowym otwarciem po złożeniu. Genialnie proste i skuteczne rozwiązanie. I to działa!!!.


Blokada Viroblock - proste i skuteczne rozwiązanie!.



Widać całą jego prostotę – nóż składa się z drewnianego trzonka, ostrza, blokady Viroblock i nita. I to wszystko! 4 elementy idealnie do siebie pasujące i tworzące coś wspaniałego. Czy potrzeba coś więcej?



No dobra, ale po co ja go w ogóle kupiłem i do czego używam? Ogólnie do wszystkiego do czego nie używam Wengera i Victorinoxa. Czyli Opinel świetnie sprawdza się na biwakach przy przygotowywaniu posiłków. Krojenie chleba, mięsa, smarowanie masłem to dla niego drobnostka. Bardzo dobrze struga się nim kijki na kiełbaski na ognisko. Ostatnio jest moim kompanem podczas rodzinnego grillowania, gdzie kroję nim mięcho czy przekręcam je na grillu. Jako, że Inox jest bardzo lekki świetnie nadaje się do turystyki plecakowej. Sprawdza się przy większości prac biwakowych oraz przy szykowaniu strawy.





Przy całej swej prostocie nóż jest bardzo poręczny. Inox 8 jest środkowym modelem z tej serii. Idealnie leży w dłoni. Mniejsze czy większe modele już się tak dobrze nie trzymają.

Opinela natomiast nie polecam do cięższych prac, czyli np. podważania metalowych elementów, prób odkręcania śrubek, cięcia drutu itd. To nie jest nóż typu Rambo. To wyrafinowane narzędzie dla doświadczonych turystów. 



 Dane techniczne:

Długość głowni: 85 mm
Grubość głowni: 2,2 mm
Stal: nierdzewna
Rękojeść: Drewno bukowe
Blokada: Viroblock
Waga: 60 g
Producent: Opinel, Francja

PLUSY
- prostota konstrukcji
- bezawaryjność
- niska masa
- funkcjonalność
-niska cena
- dostępność w wielu sklepach turystycznych, wędkarskich czy myśliwskich oraz lepiej wyposażonych marketach.

MINUSY
- namoknięta drewniana rękojeść pęcznieje przez co trochę ciężej składa i rozkłada się ostrze.
- napis z trzonka z czasem się wyciera – kwestia estetyki, mi to nie przeszkadza.


Informacje dotyczące historii firmy zaczerpnąłem ze strony Laguiole.pl (fajna strona, polecam poczytać)








czwartek, 25 maja 2017

Konserwacja i impregnacja butów górskich skórzanych.


  Każdy, kto kupił drogie górskie buty jest świadom tego, że aby się nimi długo cieszyć trzeba odpowiednio o nie dbać. Brzmi prawie jak stare chińskie przysłowie. Ale taka jest prawda. Buty przemoczone, ubłocone i nie zakonserwowane odpowiednio, rzucone w kąt po powrocie z gór posłużą Nam o wiele krócej niż by mogły, gdyby tylko o nie dbano. To nie zajmuje dużo czasu, lecz wymaga powtarzalności i cierpliwości.

Pasta, impregnat i rękawiczki...do boju!!


  Poniżej podpowiem Wam, jak dbać, w tym konkretnym przypadku akurat, o buty górskie wykonane w całości ze skóry nubukowej z membraną. Na zdjęciach widnieją moje bodajże 13-letnie już!!!!! Buty hiszpańskiej manufaktury Boreal, model Atlas. To klasyczne buty wykonane w całości ze skóry, z membraną i podeszwą Vibram Bifida Trek. Jak widać, buty do bólu proste. Widać też, jak wyglądają po tylu latach noszenia ich. W czym tkwi sukces? Właśnie w odpowiedniej konserwacji obuwia. Dodam też jeszcze, że buty w środku do dziś pachną skórą i można wsadzić nos do środka nie mdlejąc od smrodku.

Jak dbać o tego typu buty? Poniżej w punktach krok po kroku.

1. Po powrocie z górskiej wyrypy buty czyścimy najszybciej jak tylko się da. Osobiście preferuję umyć buty wodą i wyczyścić szczotką (z niezbyt twardym włosiem). Wpierw wyciągamy sznurowadła i wkładki ze środka. Szorujemy buty do momentu usunięcia wszelkich śladów błota, ściółki itd. Czyścimy też podeszwy!!! Sporo osób pomija je zostawiając uwalone błotem. To błąd. Cały bieżnik również traktujemy szczotką i wodą do całkowitego wyczyszczenia. Wydłubujemy także wszystkie kamyki z rowków. Dokładnie oglądamy podeszwy czy przypadkiem nie jest gdzieś wbity jakiś okruch szkła, gwóźdź czy kolka jakaś np. z akacji (Ostatnio podczas czyszczenia Salomonów wyciągnąłem z prawego buta centymetrową kolkę z akacji. Na szczęście wbiła się pod kątem i nie przeszła na wylot raniąc mi stopę). Pamiętajmy więc o czyszczeniu podeszwy i sprawdzeniu całego bieżnika pod kątem uszkodzeń.

2. Wyjęte wkładki do butów można umyć wodą z płynem do tkanin, mydłem typu ,,Biały Jeleń’’ itp. Sznurówki też szorujemy ręcznie i sprawdzamy ich stan techniczny pod katem przetarć. Są delikatne przetarcia? Sznurówki przed następną eskapadą należy wymienić na nowe.

3. Buty mamy wyczyszczone i przede wszystkim delikatnie namoczone wodą. Mokra skóra lepiej wchłania środek impregnujący. Buty ze skóry nubukowej (to ta z delikatnym meszkiem na powierzchni) należy potraktować specjalnym preparatem w sprayu. Polecam preparat firmy Grangers Footwear Proofer. Stosuję go od lat i nie było z nim, ani po jego użyciu problemów z butami. Łatwo go nanieść na skórę bo jest w sprayu, ładnie się wchłania a skóra po użyciu jest odświeżona.



  Jak zaimpregnować buty takim sprayem? Najlepiej w łazience nad wanną lub gdzieś na świeżym powietrzu, ale żeby nie wiało. Ręka do środka buta, drugą łapką psikamy dokładnie cały but dookoła. Nie przejmujemy się nadmiarem płynu ściekającym po bucie. Uważać tylko należy, aby płyn nie dostał się do środka buta. Niektóre miejsca na powierzchni łatwiej wchłoną płyn, a inne trochę mniej. To będzie widać od razu. W tych ,,trudniejszych’’ miejscach można sobie pomóc szmatką i wetrzeć płyn w skórę.

  Mam też taką zasadę, że więcej płynu nanoszę na buty od styku skóry z podeszwą i kierując się ku górze buta pryskam coraz mniej. Dlaczego? Po pierwsze – dolna część buta jest najwięcej narażona na kontakt z podłożem, błotem, śniegiem, trawą itd. Szybciej też się zużywa i szybciej jest wypłukiwany impregnat z dolnej części butów. Dlatego tutaj nanoszę go więcej. Po drugie – górna część buta – cholewka – jest przeważnie zakryta spodniami i stuptutami. Nie zużywa się tak szybko jak dolna część buta. Łatwo to też udowodnić. Podczas mycia butów szczotką i wodą ta jest trudniej wchłaniana właśnie w górnej części butów niż w dolnej. Wniosek nasuwa się sam.

  No dobrze, mamy spryskane – zaimpregnowane ładnie buty. Podczas impregnacji trzeba pamiętać też, aby psiknąć w zagłębienia skóry (przy języku) oraz dookoła oczek, przelotek itd. W tych trudniej dostępnych miejscach można pomóc sobie nasączoną płynem szmatką.

4. Teraz szmatką wycieramy nadmiar płynu z boków podeszwy i od spodu, jak poleciało. Tak nawilżone i zaimpregnowane buty odstawiamy w suche, przewiewne miejsce. Nie zostawiamy butów na słońcu!! Nie stawiamy ich koło lub na kaloryferze, przy kominku itd. Nigdy nie wolno suszyć butów przy ognisku lub zostawiać ich na kamieniach, którymi jest ono wyłożone! Widziałem już spalone w ten sposób buty i płacz ich właściciela…

5. Gdy buty już wyschną po impregnacji bierzemy się za pozostałe elementy: wewnętrzną warstwę delikatnej skóry licowej (w przypadku moich Boreali), haczyki, przelotki itp.

  Jak widać na zdjęciach w Borealach w środku i trochę na zewnątrz jest skóra gładka tzw. Licowa. Ją trzeba potraktować specjalną pastą do tego typu skóry. Najlepiej na bazie wosków naturalnych. I tutaj mogę polecić Footwear Paste Wax z firmy Jack Wolfskin. Taką pastę nakładam palcem w rękawiczce gumowej (takiej medycznej, szpitalnej czy jak to zwał). Dokładnie centymetr po centymetrze wcieram niewielkie ilości. Szczególną uwagę należy zwrócić na szwy. Tutaj wcieramy głębiej i dokładniej. Po takim zabiegu pastą skóra trochę ściemnieje, ale po czasie w trakcie użytkowania wróci do właściwego zabarwienia. Oba buty mam posmarowane, więc biorę się jeszcze za oczka i haczyki. Przecieram je mokrą szmatką wycierając pozostałości impregnatu w sprayu. Po tym można je posmarować cieniutko pastą lub kremem Nivea.






6. Buty są umyte, zaimpregnowane, licówka nasmarowana pastą, haczyki i oczka przetarte i posmarowane, a sznurówki i wkładki umyte. Buty odstawiamy na nockę w suche przewiewne miejsce do wyschnięcia. Nie wkładam od razu wkładek do butów ani nie przeplatam sznurówek, aż do następnego wyjazdu. Taki już wymysł.

  To taka instrukcja czyszczenia i impregnacji butów górskich skórzanych. Oczywiście, powyższe punkty można również stosować do innych butów. Trzeba tylko pamiętać, że nubuk i skórę licową impregnujemy inaczej.

  Życzę Wam wielu kilometrów w ulubionych zawsze odpowiednio zaimpregnowanych butach. Dbajcie o nie, a odwdzięczą się Wam bezawaryjnością i świetnym wyglądem przez długie lata!.


 PS. A może macie jakieś inne sprawdzone metody w czyszczeniu i impregnacji butów? Podpowiecie coś? J  





piątek, 19 maja 2017

Łeba Dino Park, czyli atrakcje nie tylko dla najmłodszych.


  Zbliża się lato, być może ktoś z Was całą rodziną wybiera się nad nasze piękne Morze Bałtyckie, z całego serca jako bazę noclegową możemy Łebę. W okolicy znajduje się wiele atrakcji, które urozmaicą nam urlop. 



  Tym razem proponujemy Wam miejsce nieco mniej outdoorowe, natomiast może ono zainteresować całą rodzinę. Postanowiliśmy cofnąć się nieco do czasów dzieciństwa i skorzystać z atrakcji parku rozrywki w Łebie jakim jest Dino Park. Znajduje się on na uboczu miasteczka i zajmuje ogromny teren ( ok. 20 ha). Naszym zdaniem jest to miejsce godne polecenia. Za bilet wstępu dla osoby dorosłej należy zapłacić 59 zł, ulgowy 45 zł , a dzieci do lat 4 wchodzą bezpłatnie. Spacerując między alejkami podziwiamy ogromne eksponaty dinozaurów, możemy zapoznać się z ciekawostkami na ich temat, dowiedzieć się jakie były duże i w jakim pożywieniu gustowały. Oprócz samych figur prehistorycznych stworzeń, na terenie parku znajdują się atrakcje wodne (zjeżdżalnie, rowerki wodne, tratwy), pojazdy Flinstonów (Maciej miał niezłą frajdę), kino, wioska indiańska, groty Neandertalczyków, które ukazują ich życie, galeria skamielin i minerałów, plac zabaw, restauracja, a także mini zoo. Ze wszystkich atrakcji parku można korzystać w cenie biletu. W Dino Parku nie powinni się nudzić ani najmłodsi, ani ich opiekunowie, każdy znajdzie tu coś dla siebie. 

Link do strony parku: http://lebapark.pl/








Zaciesz był niezły:)




Dinusie w parku są pokazane w swoich rzeczywistych rozmiarach, w jakich żyły. 



A ti ti daj pazurka...no nie chciał dać!




Dumna taka jestem.

Noo fajnee miejsce, o jakieee fajneeee haha!