Dane producenta:
- Po 6 godzinach od nalania
wrzątku, temperatura płynu spada do 81ºC. Całkowite wychłodzenie następuje po
24h (0,75l) - test w temperaturze pokojowej.
- Masa - 530g
(0,75l).
- Stal – 18/8 Stainless Steel.
- Korek wkręcany izolowany pianką EPS.
Coleman w całej okazałości. |
- Cena – około 80 zł za wersję 0,75 litra.
Okres użytkowania – 3 lata.
Termos stanowi podstawowy element turysty
podczas eskapad terenowych w chłodniejsze dni oraz zimowych wypraw. Na rynku
sporo firm oferuje je w swoich kolekcjach i wydawałoby się, że wybór dobrego
termosu to nie problem. I faktycznie tak jest. Nabywając w zasadzie jakikolwiek
termos (nie mam na myśli tych marketowych i z bazarków osiedlowych oczywiście) dostajemy
produkt dobrze wykonany i wyglądający oraz spełniający jakieś tam normy
producenta. Przy wyborze więc, decydują szczegóły, takie jak pojemność, rodzaj
korka, uchwyt do noszenia lub jego brak, parametry trzymania ciepła itp., no i
oczywiście cena.
Marki Coleman chyba nikomu nie trzeba
przedstawiać. To renomowany amerykański producent sprzętu turystycznego i
kempingowego, a jego produkty moim zdaniem cechują się dobrym stosunkiem ceny
do jakości i funkcjonalności otrzymywanego towaru. Z tej firmy używam jeszcze
palnika F1 spirit od paru lat i jestem z niego bardzo zadowolony. Zresztą
wkrótce będziecie mogli przeczytać i jego recenzję.
Colemana użytkuję w sumie trzeci rok. Przy
jego wyborze decydowały – pojemność, kształt, rodzaj korka i cena (w sklepie,
gdzie go kupiłem mam sporą zniżkę).
Budowa, wykonanie i użytkowanie.
Termos jest zrobiony oczywiście z wysokiej
jakości nierdzewnej stali szlachetnej. Na bocznej ściance znajduje się nazwa
producenta w czerwonym polu. Do dziś napis się nie starł. Zamknięcie termosu
stanowi jednocześnie kubek do picia. U góry jest na nim logo Colemana. Korek,
czyli według mnie najważniejsza część każdego termosu, nie posiada żadnych
,,klików’’ ani innych fajerwerków ułatwiających nalewanie zawartości. Myślę, że
to najlepsze rozwiązanie w termosach. Proste i niezawodne. W przypadku Colemana
wystarczy odkręcić korek o jakieś ¾ obrotu i można łatwo nalewać ciepłą
herbatkę do kubka. Potem zakręcamy i po sprawie. Korek na gwincie z dwóch stron
ma rowki, dzięki którym takie nalewanie płynów jest możliwe. Patent niezwykle
prosty i funkcjonalny. Przez to też unikamy całkowitego odkręcania korka i
szybszego wychładzania gorącego płynu. Korek jest cały plastikowy, w środku ma
piankę izolującą EPS. Uszczelka wciąż wygląda jak nowa i nie widać na niej
śladów zużycia czy pękania. W necie znalazłem kilka opinii o wypadającym plastikowym
środku z zakrętki/kubka po dłuższym czasie użytkowania. U mnie jak do tej pory
nie miało to miejsca. Kształt całego termosu i jego wielkość/pojemność jest jak
dla mnie idealny. Zakręcony stanowi zgrabny i łatwy do spakowania element
wyposażenia. Da się go łatwo wsunąć między rzeczy w plecaku. Nie ma chropowatej
powierzchni, co znacznie ułatwia sprawę, choć z drugiej strony można by się czepiać,
że wyślizgnie się z ręki w terenie i upadnie na skałę. Nigdy mi się to nie zdarzyło,
więc nie będę marudził. Mieści się też idealnie w mniejszym plecaku (18L)
podczas jednodniowych wypadów w teren. Jeśli chodzi o mycie go po opróżnieniu
to nie miałem nigdy z tym problemów. Zarówno kubek jak i korek, jako
jednoczęściowe elementy, można opłukać pod kranem tylko. J.
Czyli prawie nówka-nierdzewka!. Wizualnie termos też dobrze wygląda. Owszem,
jest trochę porysowany, ale trudno żeby nie był jak się go często używa. Także
nic nie wycieka przez korek i jest on nadal szczelny.
Góra kubeczka... |
i środek. |
Termos w środku też
się łatwo płucze, jednak otwór jest na tyle wąski, że ręki się do niego nie
włoży. Trzeba stosować dłuższą szczotkę. Osobiście w termosie przygotowuję
tylko herbatę a nie kawę jak niektórzy wolą. Torebkę po niej staram się wyjąć
zawsze po zaparzeniu i potem mieć już tylko ,,czysty’’ płyn w środku. Po
powrocie pusty termos tylko płuczę w środku wodą i zostawiam otwarty do
wyschnięcia. Termosu nigdy nie zakręcam do końca, gdy stoi nieużywany dłużej. Do
dziś po tych 3 latach odkąd go mam w środku nie czuję zapachu herbaty.
Termika.
Przyznam bez bicia, że nie jestem maniakiem
robienia pomiarów i jakiegoś szczegółowego wnikania w tabelkowe parametry
czegokolwiek, a już zwłaszcza nie mam zamiaru pisać poematu na temat termiki
tego termosu. Jak kupuję się termos to ma on przede wszystkim być bezawaryjny,
funkcjonalny i długo trzymać ciepło Naszego napoju. I Coleman właśnie taki
jest. Przy swojej pojemności 0,75
litra według mnie utrzymuje bardzo dobrze ciepło.
Wiadomo, że im mniej gorącego płynu w środku tym szybciej on stygnie. Jednak
zawsze mogłem liczyć na to, że jak będę chciał się napić ciepłej herbatki z
cytrynką to z Colemana sobie taką naleję do kubeczka. Przez te 3 lata używałem
go głównie jesienią, zimą i wczesną wiosną. Zarówno podczas parodniowych
wypadów, jak i takich jednodniowych pieszych bądź rowerowych. Pamiętam jeden z
4-godzinnych marszów poprzedniej zimy, gdy było jakieś minus 15 stopni i śniegu
prawie po kolana. Pod koniec miałem już w termosie resztkę herbaty. Trzęsącymi
się rękoma nalałem ją do kubka i mało co nie poparzyłem sobie paszczy, bo była
gorąca, parująca i…pyszna w taki mrózJ. Z moich obserwacji
wynika, że z tego termosu napój będzie jeszcze gorący po 6-7 godzinach od
zalania, a letni po około 10, może nawet 12 godzinach. Może wytrzyma nawet
dłużej. Jak sprawdzę to napiszę. Przy pełnym napełnieniu napoju mamy tak na 4
pełne kubki plus parę łyków jeszcze. Ale bądźmy realistami – kto zimą będzie
nosił pyszną gorącą herbatkę przez tyle czasu?.
Termos otrzymujemy w całkiem ładnym opakowaniu. |
Na koniec już uraczę Was krótką, ale
treściwą opowieścią dotyczącą tego termosu. W tamtym roku, jakoś w listopadzie
chyba, dorabiałem sobie w sadzie przy zbiorach jabłek. Było chłodno, więc do
plecaka zawsze brałem herbatę w tym termosie, a sam plecak wieszałem z przodu
na przyczepie od traktorka. Pewnego dnia, już kończąc pracę, szedłem za
przyczepą pełną przepysznych jabłuszek a plecak kiwał się tam z przodu na
wybojach drogi. W pewnym momencie plecak spadł i wturlał się prosto pod koło
przyczepy, która po nim przejechała. Pięknie, pomyślałem, zamiast okrągłego
termosu będę miał kawałek blachy…ale jednak nieeeeee, nic się nie stało. Dzięki
temu, że termos jest dość śliski, gdy koło najechało na plecak przesunął się w
nim i to go uratowało. Ale i tak nie jest już idealnie okrągły, bo jak się ręką
sprawdzi to w jednym miejscu po długości ścianki jest leciutko wgnieciony. Nie
widać tego normalnie, trzeba to wyczuć palcami. Tak więc mimo przejechania
przez przyczepę i lekkiego ,,sprasowania’’ termos nadal jest szczelny i nic mu
nie dolega. Morał tej przygody wyciągnijcie sami.
Korek - widać doskonale uszczelkę i rowek do nalewania. |
Góra korka - widoczne strzałki pokazują, gdzie jest rowek do nalewania. |
Jak widać nalewanie po odkręceniu korka jest banalnie proste. |
Spód termosu. |
Pudełeczko. |
Gdzieś, kiedyś w terenie... |
Mniaaaam, parująca, gorąca herbatka!. |
Zima..dobrze, że herbata była gorąca bo czekolady nie dało się normalnie ugryźć. |
4 komentarze:
Na wstępie dzięki za linka do mnie u Ciebie na dole bloga! Miło mi!
Ja mam co prawda termos Fjorda z klikiem i od 5 lat działa ok, ale zawsze z zazdrością patrzę na tych co nalewają ciepłe płyny właśnie przez odkręcenie częściowe korka. Zdecydowanie najlepsze, najprostsze rozwiązanie!
Pozdrowienia, rafalb
Piszesz fajnego bloga, więc nie widzę powodów żeby go nie udostępniać:)
Co do termosów i korków, to faktycznie, w ich przypadku prosty korek jako zamknięcie sprawdza się najlepiej. Choć oczywiście nie neguję korków z klikiem i uważam, że np. w kubkach termicznych to rozwiązanie jest idealne. Są gusta i guściki i tyle.
Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy na Twoim blogu. Hej:)
Mam identycznego Colemana, może odkręcanie czasem jest mniej wygodne niż zamknięcia klikane, ale złego słowa na niego nie powiem :D Dobrze trzyma ciepło i to jest najważniejsze!
Bardzo prawdziwy wpis. Mamy od 5 lat wersję litrową. Cały czas tak samo dobrze trzyma ciepło, a użytkowany jest głównie zimą w terenie górskim w dużych mrozach (cały czas pijemy bardzo gorąca herbatę). Po 5 latach użytkowania faktycznie czasami wyskakuje ta górna zatyczka z zakrętki, ale wystarczy ja "kliknąć" i jest ok. Bardzo dobry i godny polecenia sprzęt.
Prześlij komentarz