Tak jak obiecałem we wpisie z
Babiej Góry, przedstawiam Wam kilka słów i zdjęć z Naszego prawie dwugodzinnego
pobytu i zwiedzania zamku. Postanowiliśmy go zobaczyć wracając z Zawoi i w ten
sposób jakby ukoronować zarówno wejście na Babią, jak i Święto Niepodległości.
O historii tego miejsca nie będę się rozpisywał, bo wszelkie informacje
znajdziecie w internecie, książkach, przewodnikach itd. Tak więc moje
przynudzanie Was ominie.
Wrażenia? W sumie jak najbardziej
pozytywne. Pora roku i całkiem chłodny dzień spowodowały, że było całkiem
niewielu zwiedzających. Nie było dzikich tłumów, jak w wakacje. Poprzednim
razem, gdy tu byłem, właśnie latem, odstraszyły mnie wrzaski wycieczek i atmosfera
sielskiego pikniku wymieszanego z pchlim targiem przed zamkiem. Nie dla mnie
takie klimaty, dlatego wtedy szybko uciekłem w krzaki i skałki.
Teraz pochodziliśmy po placu wewnątrz
murów, zwiedziliśmy zamek w środku, porobiliśmy fajne zdjęcia. Widzieliśmy
zachód słońca…Gdy stałem sobie na czubku najwyższej wieży wyobrażałem sobie jak
to wszystko wyglądało przed wiekami. Po horyzont zero domów, zabudowań, tylko
lasy i jurajskie skałki oraz wzniesienia. Cisza i pustka. Uroku i nostalgii
moim wizjom dodawał listopadowy zachód słońca.
Kot Stefan z Muzeum Tortur |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz