Dziś zakupiłem tytułowe skarpety i
postanowiłem poddać je rocznemu testowi, o ile tyle czasu wytrzymają w ogóle. Z
doświadczenia wiem, że żadne skarpety z tych tańszych nie wytrzymywały u mnie
długo pod względem przetarć na piętach i paluchach. Parę latek mają trekingowe
Bridgedale i nic im się nie dzieje złego, ale to też inna półka i klasa cenowa.
Tak to do tej pory przechodziłem już jedne Fjordy, Attiqi, Mundy (jeszcze mi
służą, choć zaczynają się przecierać), Wisporty, Lafumy i kilka par krótkich
skarpet z Deca (trzypak kosztuje obecnie 10 zł i jak za tę cenę skarpetki
spisują się świetnie i są trwałe).
Hike Kevlary to skarpety z
niskiej półki cenowej, jednak są mocno chwalone na forach turystycznych. Cena
to 35 zł 90 groszy, więc niewiele biorąc pod uwagę wieloletnią renomę
producenta, jakość wykonania, dostępność, wygodę użytkowania i trwałość (o
dwóch ostatnich aspektach dopiero się przekonam).
Opakowanie stanowi niebieski kartonik z
logo producenta, haczykiem do wieszania i metką Coolmaxa. Z tyłu jest podany
skład surowcowy skarpet wraz z rysunkiem mówiącym Nam, gdzie i jakie włókna
zostały umiejscowione w skarpecie. Skarpety są koloru czarno-szarego z jasnozielonymi
wstawkami (rozmiar i napis Fjord Nansen). To typowe skarpetki na wędrówki trekingowe w warunkach od wiosny do jesieni. Zawartość Coolmaxa niewielka, ale powinny dawać radę w upalne dni na szlaku. Natomiast 4-procentowa zawartość kevlaru w miejscach narażonych na przetarcia (palce i pięty) daje nadzieję na to, że skarpety szybko nie polegną w tych miejscach.
Test począwszy od 8 lipca 2014 roku do...wyjdzie w praniu, a raczej w chodzeniu.
Skład:
1.Amicor 69%
2.Coolmax 14%
3.Prolen Siltex 11%
4.Kevlar 4%
5.Lycra 2%
Tyle suchych faktów o Kevlarach. Reszta
okaże się podczas ich użytkowania. Kolejne wpisy i wrażenia z noszenia ich będę
dodawał w tym wątku, więc będziecie mogli śledzić wszystko na bieżąco. A więc –
zaczynamy!.
Kilka zdjęć nowych nieśmiganych skarpet:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz