Rękawiczki Viking Horten |
Mija właśnie rok jak je kupiłem w jednym z łódzkich sklepów Go Sport, pora więc na małą recenzję. Kupując je potrzebowałem cienkich dobrze przylegających rękawiczek na jesień i chłodną wiosnę do lekkich trekingów oraz jazdy na rowerze i dojazdów do pracy. Czy spełniły swoją rolę? O tym poniżej słów kilka…
BUDOWA
Model Horten to proste rękawiczki
na jesień i wiosnę lub też w miarę ciepłą zimę. Wykonane są z cienkiego
elastycznego materiału nie posiadającego membrany ani żadnych cech wskazujących
na jego wodoodporność czy też wiatroodporność. Taki trochę stretchowy ten
materiał jest. Po wewnętrznej stronie producent zastosował silikonowe nadruki w
postaci niewielkich, ale dość gęsto rozmieszczonych kropek. Mają one umożliwiać
pewne trzymanie np. telefonu, termosu, kijków trekkingowych czy kierownicy
roweru. Producent chwali się też zastosowaniem systemu Touch Phone System –
umożliwiającego pewną obsługę urządzeń dotykowych. Jak wygląda ten system? Otóż
na koniuszkach kciuków i palców wskazujących po wewnętrznej stronie jest
cieniutki materiał podobny do irchy. Dzięki temu całkiem nieźle czuć przyciski
w telefonie, a i daje radę obsłużyć urządzenia dotykowe. Odblaskowe są logo
producenta oraz znaczki na palcach wskazujących mówiące Nam o obsłudze urządzeń
dotykowych. Rękawiczki posiadają także specjalne złączki do spięcia żeby
przypadkiem którejś nie zgubić po zdjęciu.
WYKONANIE
W zasadzie nie mam się do czego
przyczepić. Wykonane są porządnie i dobrze wyglądają. Nie ma wystających nitek
ani żadnych takich niedoróbek. Po prostu przy zakupie to porządnie wykonane
rękawiczki za około 70 złotych. Wystarczy.
UŻYTKOWANIE
Rękawiczki te muszą ściśle
przylegać do dłoni żeby były wygodne i funkcjonalne. Moje się trochę ciężko
zakłada, bo mankiet jest mało
rozciągliwy. Ale jak już przejdą przez dłoń leżą świetnie. Rozmiar (size 8)
dobrałem idealnie. Użytkowałem je głównie jesienią i wiosną, w jakieś
cieplejsze zimowe dni też się zdarzyło jednak. Obsługa urządzeń dotykowych w
nich jest jak najbardziej możliwa i łatwa. Da radę wciskać nawet najmniejsze
przyciski lub klawisze. Tablety, ajfony i inne dotykowe wynalazki im nie
straszne. Te końcówki na palcach z cieńszego materiału sprawdzają się dobrze.
Minus taki, że też najszybciej łapią wodę i przy mroźniejszej pogodzie trochę
marzną palce w tych miejscach.
Silikonowe kropki po wewnętrznej
stronie również się sprawdzają dobrze. Pewnie trzyma się kierownicę roweru,
telefon również. A marsz z kijkami w tych rękawiczkach to czysta przyjemność –
pewny chwyt.
Odblaski? Są i nawet świecą, choć
po roku trochę się przybrudziły albo zmatowiały jakby. Ale dalej świecą i
poprawiają Naszą widoczność w ruchu drogowym.
Bardzo przydatna jest ta
plastykowa złączka do ich spinania w parę. Dzięki niej można się cieszyć dwiema
rękawiczkami.
Tak jak powyżej pisałem Horteny
nie mają membrany, nie jest to też materiał typu softshell. Mimo to przy
wietrze nie czuć jakoś mocno przewiewania. Tak samo podczas jazdy rowerem. Do
pewnej temperatury w dół jest fajnie, ciepło i przyjemnie. Ale jak już jest
taki szczypiący w policzki mrozek to pora na cieplejsze rękawiczki. Vikingi są
za chłodne na takie klimaty. Bardzo fajnie sprawdzają się podczas
wiosenno-jesiennych wypadów trekkingowych. Są małe i lekkie, mieszczą się do
każdej kieszeni a w plecaku też zawsze znajdzie się dla nich miejsce. Do
włóczęgi po mieście czy po podmiejskich lasach też nadają się wyśmienicie.
Można w nich normalnie skasować bilet MPK, dobrze chwyta się pętelki suwaków w
plecakach, kurtkach itd. Do tego, według mnie dobrze wyglądają i pasują do
większości ciuchów, czy to miejskich czy turystycznych. Jedynym małym
mankamentem Hortenów jest brak choćby jednej pętelki na np. środkowym palcu do
ich zdejmowania. Znacznie ułatwiłoby to ich ściąganie, zwłaszcza że muszą
przylegać dobrze.
TRWAŁOŚĆ
Nie powiem, ale trochę wypadów,
eskapad rowerowych i dojazdów do pracy ze mną przeszły. I tu niestety pojawiają
się pewne mankamenty tego modelu. Po około 3 miesiącach użytkowania ich
poprzedniej jeszcze jesieni i zimy pojawiło się małe rozprucie na szwie na
palcu wskazującym prawej ręki. Co prawda nie powiększyło się ono do tej pory,
ale fakt jest faktem – zrobiła się dziurka. Mała, ale zawsze. Tak to nic się
już więcej nie popruło do dziś.
Po drugie, niektóre te silikonowe
kropki zaczęły się odklejać i kilka odpadło. Ale i tak sporo wytrzymały. Na
początku miałem obawy, że będą odpadać masowo i szybko. A na razie nie jest tak
źle.
Ogólne wrażenie jest pozytywne.
Jak za te pieniądze trwałość jest w porządku. Dziurkę można we własnym zakresie
zaszyć, a silikonowe nadruki odpadają nawet w rękawiczkach za kilka stów.
Zresztą po raz kolejny powtórzę – sprzęt jest po to żeby go używać.
PODSUMOWANIE
Jestem zadowolony z tych
rękawiczek. Spełniły moje oczekiwania i nadal ich używam podczas dojazdów do pracy,
jazdy rowerem, wypadów poza miasto. Gwarantują pewny chwyt kierownicy czy
kijków trekkingowych. Można w nich obsługiwać urządzenia dotykowe. Wygląd na
plus. Dziurka na palcu na minus. Cena na plus…Ogólnie polecam.
Reszta zdjęć:
Reszta zdjęć:
Małe rozprucie. |
Odklejające się kropki silikonowe. |
Cienki materiał na końcu kciuka i palca wskazującego - poprawia ,,czucie'' przycisków i ekranów dotykowych. |
Ten znaczek na końcu palca jest odblaskowy... |
...i napis jest też odblaskowy. |
1 komentarz:
dzięki!
Prześlij komentarz