Następnego dnia (21 marca) po
udanej rozgrzewce Drogą Pienińską postanowiliśmy zdobyć najwyższy szczyt Pienin
i zarazem kolejny szczyt zaliczany do Korony Gór Polski – Wysoką (1050 m
n.p.m). Wierzchołek nie jest może tak znany jak Trzy Korony czy Sokolica ze
słynną sosną, ale gwarantuję Wam, że warto na niego iść i delektować się
widokami na Tatry. Wybór szlaku był w zasadzie jeden – zielonym przez Wąwóz
Homole.
|
Początek - wejście do Wąwozu Homole. |
Raniutko zebraliśmy się,
zrobiliśmy herbatę w termos i kanapki, spakowaliśmy plecaki i ruszyliśmy na
busa do miejscowości Jaworki, skąd rozpoczyna się zielony szlak. Na szczęście,
mimo tego że był marzec, nie czekaliśmy długo na busa. Wejście na szlak jest
zaraz na samym początku Jaworek, zresztą kierowcy busów wiedzą gdzie kogo
wysadzić bez pytania. Na miejscu znajduje się wiata turystyczna, ławy i stoły,
także można się elegancko napić jeszcze czy zjeść przed ruszeniem w drogę.
Wąwóz Homole stanowi jedną z
głównych atrakcji turystycznych Pienin. W sezonie letnim jest tu zawsze spory
ruch. My na szczęście o tej porze roku byliśmy praktycznie przez całą drogę
sami na szlaku. Mogliśmy w spokoju podziwiać przyrodę, zatrzymać się i zrobić
zdjęcia. Dnem wąwozu płynie potok Kamionka, dlatego trasa urozmaicona jest
licznymi mostkami i schodkami. Pomimo to szło się Nam bardzo
przyjemnie. Z boków mogliśmy podziwiać wysokie urwiste ściany wąwozu, pod
nogami szumiał strumyk. Trasa ciekawa, łatwa i przyjemna. Po około 40 minutach
wyszliśmy na polanę, na której stały ławy i stoły – miejsce gdzie można
odpocząć i kontynuować marsz dalej ku Wysokiej lub wrócić w dół wąwozem.
|
Mostek jeden... |
|
..i mostek drugi. |
Czekało Nas teraz trochę mozolne
zdobywanie wysokości lasem. Po wyjściu z niego na polanie jest miejsce, gdzie
swoją letnią bazę namiotową ma SKPB Łódź. Dalej szlak prowadzi przez sporą
polanę z której roztaczają się ładne widoki. Przez cały dzień mieliśmy naprawdę
piękną pogodę. Mimo marca, słońce grzało przyjemnie, na niebie przesuwały się
obłoczki. Przyroda powoli budziła się do życia, czuć było nadchodzącą wiosnę.
W końcu dotarliśmy do momentu,
gdzie trzeba zacząć ,,atak szczytowy’’ na Wysoką. Szlak wiedzie stromo do góry
przez las. W pewnym momencie zgubiliśmy go i zaczęliśmy obchodzić kopułę
szczytową z boku. Jako, że coś Nam nie grało z tą drogą to wróciliśmy i w końcu
na powalonym drzewie znaleźliśmy właściwy kierunek. Pod koniec na szczyt
prowadzą metalowe schodki, a na szczycie, na którym nie ma za wiele miejsca, są
barierki. Co by nie fiknąć kozła w przepaść.
Jak jest na szczycie? Cóż,
najlepiej zobaczyć to samemu. Ogólnie jest krzywo, ciasno i wieje okrutnie…ale
widoki na Tatry są przepiękne!!. Mieliśmy to szczęście, że pogoda była typu
,,żyleta’’ a Tatry całe jeszcze były pokryte śniegiem. Z daleka widok był
olśniewający. Spędziliśmy na szczycie prawie godzinę sami. Zrobiliśmy masę
zdjęć. No i zdobyliśmy kolejny wierzchołek do Mojej KGP.
|
Wysoka zdobyta!!. |
|
Tatry w śniegu jeszcze... |
|
Na pierwszym planie Trzy Korony, daleko w tle widoczna ośnieżona Babia Góra. |
|
Wolność!! |
Droga powrotna do Szczawnicy
prowadziła niebieskim szlakiem wzdłuż granicy polsko-słowackiej, poprzez
Durbaszkę, Wysoki Wierch, Cyrhle, Szafranówkę i stację narciarską na Palenicy.
Szlak ten od Wysokiej po Palenicę wiedzie cały czas grzbietem i otwartymi
szerokimi polanami. Rozległe widoki towarzyszyły więc Nam przez całą drogę
powrotną. Pod Durbaszką (942 m n.p.m) na polanie zrobiliśmy kolejny dłuższy
postój na jedzenie i sesję zdjęciową. Do schroniska PTTK nie schodziliśmy
jednak, woleliśmy widoki z polany.
|
Polana pod Durbaszką i Trzy Korony ,,pośrodku'':) |
Przez Wysoki Wierch (898 m n.p.m)
nie prowadzi szlak, ale jest na niego droga, którą i tak wszyscy chodzą bo to
naprawdę ładny szczyt widokowy na Tatry oraz Pieniny Właściwe, z genialnym
ujęciem Trzech Koron.
|
Czekanie...będzie fota? |
|
Moja Madzia i Trzy Korony w tle. |
|
Wysoki Wierch.
|
Dalej szlak wiedzie raz lasem,
raz polanami, raz pod górkę a raz z górki na Szafranówkę (742 m n.p.m) i dalej
na Palenicę, gdzie widać już komercjalizację gór w postaci wyciągu
narciarskiego, jadłodajni, wszechobecnych reklam i banerów oraz…zdewastowanej
przyrody. Szybciutko stamtąd dość stromym szlakiem żółtym zeszliśmy do
Szczawnicy. Wyszliśmy prosto na…pizzerię, więc skorzystaliśmy z tego przeznaczenia.
|
Sjesta na szlaku. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz