czwartek, 1 stycznia 2015

Kotlina Kłodzka (G.Bardzkie – G.Złote – Masyw Śnieżnika) 25-27.V.2014 r.

      Przejechana trasa...

1.Kłodzko – Kłodzka Góra (763 m n.p.m) (Góry Bardzkie) – Przełęcz Kłodzka (zaczynają się Góry Złote) – Leśniczówka Chwalisław – Przełęcz pod Trzeboniem (679 m n.p.m) (nocleg przy wiacie turystycznej).

2.Jawornik Wielki (872 m n.p.m) (wieża widokowa) – czerwonym szlakiem do Orłowca   – asfaltem do Lądka Zdroju – Źródło Św. Jadwigi – Międzynarodowy szlak rowerowy ER2 zielony – Stronie Śląskie – Stara Morawa – Bolesławów – czerwony szlak rowerowy do leśniczówki Kamienica (tutaj zaczyna się Masyw Śnieżnika) – dalej żółtym szlakiem pieszym aż do granicy z Czechami – fragment czerwonego i niebieskiego szlaku po stronie czeskiej – Sadzonki (1230 m n.p.m) – dawne schronisko ,,Owczarnia’’ – Słoń pod Śnieżnikiem – źródło Morawy – Śnieżnik (1426 m n.p.m) – zielonym szlakiem do schroniska PTTK na Śnieżniku (nocleg).

3.Przełęcz Śnieżnicka – zielonym szlakiem ER2 do Międzygórza – centrum – czerwonym szlakiem rowerowym przez Czarną Górę – potem szutrową drogą w lewo aż do schroniska na Iglicznej – wejście na Igliczną (845 m n.p.m) – zjazd żółtym szlakiem pieszym do Szklar – dalej asfaltem do Idzikowa – trasą 392 do Bystrzycy Kłodzkiej – centrum i rynek – czerwonym szlakiem rowerowym wzdłuż Nysy Kłodzkiej do Gorzanowa (fajny pałac niestety w stanie upadku) – Krosnowice – Kłodzko – THE END.

W drodze...

..i przerwa na trasie.

    Na początku maja pojawił się trochę szalony pomysł zdobycia wszystkich szczytów pasm górskich wokół Kotliny Kłodzkiej zaliczanych do korony gór Polski. Jako, że to spory teren i wymagający, pomysł rozwinął się do opcji wypadu rowerowego. Niestety lub może stety, był to Nasz pierwszy wyjazd w góry, które mieliśmy pokonywać na rowerach. Początkowe bojowe nastroje przejechania całej wyznaczonej trasy dookoła kotliny po górach zostały szybko zweryfikowane przez Naszą kondycję, ciężkie plecaki i ograniczoną ilość czasu. Popełniliśmy też błąd skupiając się na jeździe po szlakach pieszych zamiast korzystać z wygodnych szutrowych i asfaltowych dróg, których pełno jest w tych górach. Na tym wyjeździe łapaliśmy więc doświadczenie jazdy po górach. Teraz już wiemy, gdzie popełniliśmy błędy, co się sprawdziło, co należy poprawić.

W drodze na Kłodzką Górę.
Daleko przed Nami cel wyprawy - Śnieżnik!



    Z zaplanowanych szczytów zdobyliśmy Kłodzką Górę (763 m n.p.m) w Górach Bardzkich oraz Śnieżnik (1426 m n.p.m) w Masywie Śnieżnika. O ile Kłodzka Góra nie zrobiła na Nas jakiegoś specjalnego wrażenia, to Śnieżnik i droga na niego były już tym, po co tutaj przyjechaliśmy. Trudne i długie podjazdy, super drogi w dół, targanie roweru na plecach pod górę, przejście przez bagniste tereny, pogarszająca się pogoda pod szczytem i burza, wreszcie szczyt i radocha z jego zdobycia na rowerach. Niestety widoków nie mieliśmy praktycznie żadnych, a Śnieżnik słynie z nich. Potem zjechaliśmy do schroniska pod Śnieżnikiem. Tutaj pustki, oprócz Nas trzech było jeszcze dwoje turystów i chyba dwóch gospodarzy schroniska i pies przylepa vel smyraj mnie cały czas. Po dwóch dniach jazdy ciepły prysznic oraz fasolka po bretońsku i czeskie piwko były wręcz luksusem. Rano spod schroniska zaliczyliśmy super parokilometrowy zjazd do Międzygórza. Potem była Igliczna i sanktuarium na niej oraz schronisko, w którym zabawiliśmy dłużej czekając aż burza pójdzie sobie dalej. Następnie zjechaliśmy do Bystrzycy Kłodzkiej. Powoli zaczynało padać i nad nami przewijała się burza za burzą. Prognozy pogody na następne dni nie były optymistyczne. W Bystrzycy podjęliśmy męską decyzję o powrocie do auta zostawionego w Kłodzku. Do Kłodzka wróciliśmy całkiem ciekawym szlakiem rowerowym wzdłuż Nysy Kłodzkiej. Cały czas padało. W Kłodzku przebraliśmy się w suche i czyste ubrania i poszliśmy na miasto i żarcie. Przyjemnie się spacerowało po starówce a i samo miasto zrobiło na Nas pozytywne wrażenie. Wypad skończyliśmy na pizzy i piwku tuż pod murami potężnej Twierdzy Kłodzkiej.

    Pozwolę sobie wrócić jeszcze na chwilę do Gór Bardzkich i fragmentu Gór Złotych. Zdobycie Kłodzkiej Góry totalnie Nas wypompowało z sił. Wydawało się, że wyglądający na lajtowy żółty szlak na tę górę z Kłodzka nie będzie stanowił problemu. Pomyłka wielka!!. Tak bez rozgrzewki i po szlaku pieszym na rowerach to była surowa lekcja. Na dodatek szczyt góry okazał się totalnie zalesionym i jeszcze…pomyliliśmy szczyty. Po paru minutach ekstazy ze zdobycia ,,takiego’’ szczytu i sesji zdjęciowej okazało się, że ten właściwy szczyt jest jakieś 100 metrów dalej i jest oznaczony żółtym metalowym słupkiem. No, ale udało się.

Właściwa Kłodzka Góra zaliczana do Korony gór Polski.

Mokro było...

Super miejscówa na pierwszy nocleg.


    Tego samego pierwszego dnia dotarliśmy pod Jawornik Wielki (872 m n.p.m) na Przełęcz pod Trzeboniem (679 m n.p.m), gdzie postanowiliśmy nocować. A że było tam wyznaczone i ogrodzone miejsce wraz z zadaszonymi wiatami, ławami i stołami oraz miejscem na ognisko to prostu nic więcej do szczęścia Nam nie było potrzebne. Rozbiliśmy namiot, rozpaliliśmy ogień, zrobiliśmy strawę i gadaliśmy długo w noc.

    Drugiego dnia zwinęliśmy obóz i zdobyliśmy Jawornik Wielki, z którego ponoć roztacza się wspaniała panorama na okolicę. My z wieży widokowej widzieliśmy wspaniałą mgłę. Potem zaliczyliśmy mega fajny zjazd singlową ścieżką do Orłowca. I potem asfaltem do Lądka Zdroju. Miasto może i ciekawe, nie mieliśmy czasu na zwiedzanie i pojechaliśmy dalej zielonym międzynarodowym szlakiem rowerowym ER2 do Stronia Śląskiego i dalej do Bolesławowa. Odtąd zaczynał się podjazd do granicy z Czechami i dalej szlak na Śnieżnik, którym go zdobyliśmy po różnych kombinacjach.

Wieża widokowa na Jaworniku...

...i widok z niej..heh.

Uśmiech na paszczy i do przodu!
Śnieżnik zdobyty!!


  Ogólnie wyjazd dał Nam w kość. Na koniec czuliśmy się totalnie zmęczeni, ale też usatysfakcjonowani przeżyciami, trasą i połączeniem eksploracji gór na rowerach. To cenne i ciekawe doświadczenia, które przydadzą się w przyszłości. Owszem, popełniliśmy masę błędów (początkowa jazda/pchanie po szlakach pieszych, za dużo zbędnych rzeczy w plecakach itd. itp.), ale też po to jechaliśmy pierwszy raz w góry jeździć po nich na rowerach. Następnym razem będzie lepiej. Na pewno.

Do szczytu Śnieżnika niedaleko...ale zaczęła nadciągać burza.


    Jeśli zaś chodzi o Kotlinę Kłodzką i otaczające ją góry to są to bardzo ciekawe tereny. Patrząc na mapę w tym ,,cypelku’’ otoczonym granicą znajdują się:

- Góry Sowie
- Góry Bardzkie
- Góry Złote
- Góry Bialskie
- Masyw Śnieżnika
- Góry Bystrzyckie
- Góry Stołowe

    Jak widać, bogactwo pasm górskich jest ogromne. Na dodatek są to przeważnie dzikie góry, mało uczęszczane przez przypadkowych turystów. Przez cały dzień na szlaku można nie spotkać żywej duszy. Także na wędrówkę z plecakiem i namiotem czy jazdę rowerem są to świetne tereny. Do tego urokliwa i pełna ładnych miast i zabytków Kotlina Kłodzka. Takie miasta jak Kłodzko, Lądek Zdrój, Stronie Śląskie, Bystrzyca Kłodzka czy Międzygórze są naprawdę bardzo ładne i klimatyczne. Warto się tam wybrać, do czego Was gorąco zachęcam. Do zobaczenia na szlaku!!.      

      I jeszcze kilka zdjęć z tego wyjazdu:


Gdzieś w górach, na rowerach, pod namiotem, jest ogień...bajka!


Ubrudziło się maleństwo:)

Miejsce biwakowe na Przełęczy pod Trzeboniem, gdzie nocowaliśmy pierwszego dnia.

Selfie musi być!

Coraz wyżej...trasa na Śnieżnik.

Super drogi na rowerowe szaleństwa!.
Ja, rower i góry.

Słonik pod Śnieżnikiem.

Pięknie i burzowo...

a na szczycie pochmurno.

Radość zdobywcy! Do tej pory Trek dzielnie wiózł mnie na szczyt, więc należy mu się chwila chwały:)

Po zjeździe ze szczytu do schroniska pod Śnieżnikiem im. Z. Fastnachta.

Żarło!! Fasolka po bretońsku i Opat...smakowało wybornie.

Po mojej minie widać, że to poranek:)
Zjazd ze schroniska do Międzygórza.

Schronisko na Iglicznej.

Nad Kotlinę Kłodzką nadciągają burze.

Sanktuarium na Iglicznej - piękne miejsce, ma swój klimat i widoki, ale ochroniarzom życzę więcej luzu:)

U bram Twierdzy kłodzkiej.

Widok z Twierdzy na góry i masy chmur, które popsuły Nam plan przejechania Gór Bystrzyckich.


Miłe zakończenie wyjazdu w knajpie koło twierdzy:)