Nie od dziś wiadomo, że w Lidlu
można znaleźć wiele ciekawych rzeczy i ciuchów outdoorowych. Ostatnio trafiłem
na ostrzałki do noży w kształcie długopisu za 7,99 zł. Niewiele myśląc nabyłem
jedną sztukę pełen sceptycyzmu do tak taniego wynalazku. W domu rozpakowałem i
już na pierwszy rzut okiem zauważyłem, że ostrzałka ma dość grube ziarno.
Postanowiłem naostrzyć swojego Wengera. I faktycznie przy przesuwaniu ostrza po
pręcie czuć toporne ,,strzępienie’’. Nie jest to sprzęt do ostrzenia
delikatnych powierzchni, ma za dużą gradację. Owszem, da się elegancko
podostrzyć kuchenne noże czy inny mniej precyzyjny sprzęt, ale inne droższe
zabawki odradzam tą ostrzałką ostrzyć. Lepiej użyć ostrzałki z mniej
gruboziarnistą powierzchnią ostrzenia.
Co do budowy i wykonania to też
muszę się przyczepić. Pręt do ostrzenia chowa się w tulei, która imituje jakby
długopis. Ma też zaczep ,,ala’’ długopis do zaczepienia jej w kieszeni. Pręt
niestety w moim egzemplarzu po paru wysunięciach trochę się wyrobił i zaczyna
być zbyt luźny. Przy dalszym ostrzeniu i użytkowaniu może to stanowić problem.
Tuleja zaciskowa bardzo słabo ściska pręt. Dokręcam na maksa i nic. Pręt dalej
łatwo się wsuwa i wysuwa.
Pręt posiada specjalny rowek do
ostrzenia drobnych ostrych rzeczy np. haczyków wędkarskich. Jest też z drugiej
strony płaska powierzchnia do – jak podano na pudełku – wyrównywania ostrych
krawędzi np. przy pękniętym szkle.
Ta stara trójkątna ostrzałka sprawdza się o niebo lepiej przy ostrzeniu delikatnych precyzyjnych powierzchni. |
Podsumowując scyzoryka tym nie
naostrzę, ani kuchennego noża Victorinoxa, ale zwykłe noże kuchenne czy rzeźnicki
tasak już da radę. Za cenę 8 zł wykonanie na takim samym poziomie. Nie ma co
wymagać jakości i tyle. Jak ktoś chce porządną ostrzałkę do noży w kształcie
długopisu to niech kupi Victorinoxa za 50 zł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz