piątek, 6 marca 2015

Radziejowa (1262 m n.p.m) – Beskid Sądecki 22 marzec 2014 roku.

"Zdobywanie gór jest sztuką miłości, motywem tożsamości, tworzeniem siebie." W. Goetel


Początek drogi i już takie widoki! Najwyższe po prawej Trzy Korony w Pieninach.


   W marcu zeszłego roku pojechaliśmy z Magdą na kilka dni w Pieniny głównie, ale też nie odmówiliśmy sobie wejścia na najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego – Radziejową. Jest ona zaliczana do korony gór polski, więc tym bardziej chcieliśmy ją zdobyć. Krotki rzut okiem na mapę sądeckiego i wybraliśmy dla Nas najlepszą drogę – z Jaworek prawie czerwonym szlakiem na szczyt, potem na Prehybę i powrót niebieskim do Szczawnicy Wyżnej. Wstaliśmy w miarę wcześnie, spakowaliśmy się i poszliśmy na przystanek busów. Mimo, że był marzec, to busiki kursowały często do Jaworek, gdzie jest też wejście do bardzo popularnego szlaku przez Wąwóz Homole na Wysoką w Pieninach.

Za mną pasmo Małych Pienin.

Ośnieżone Tatry na horyzoncie, po prawej widać też Trzy Korony.


   Na szczęście turystyczna brać postanowiła tego dnia wybrać się na Wysoką chyba, dzięki czemu my mieliśmy pusto na szlaku aż po samą Radziejową praktycznie. Szlak początkowo biegnie asfaltem do osady Biała Woda. Szło się całkiem przyjemnie a przy okazji zrobiliśmy małą rozgrzewkę przed prawie 3 godzinami podchodzenia. Po jakichś 2,5 kilometrach marszu szlak czerwony odbija w lewo w pole i wiedzie polną drogą delikatnie pod górę. Zresztą przed wejściem na szlak, a na końcu asfaltu jest miejsce postojowe z zadaszeniem, stołem i ławami do siedzenia oraz informacją turystyczną. Wchodząc coraz wyżej możemy podziwiać rozległe panoramy na Pieniny. Mieliśmy to szczęście, że podczas Naszego 5 – dniowego pobytu w Szczawnicy pogoda jak na marzec była idealna! Było ciepło, świeciło słonko cały czas, a śniegu już prawie nie było. No i o tej porze roku na szlakach w górach jest prawie pusto. Od czasu do czasu spotykaliśmy tylko zaprawionych turystów, wiedzących czego chcą od gór i po co tu są.


Moje Słońce i Tatry w tle:)


   Wkrótce doszliśmy do granicy lasu i przez dłuższy czas szlak wiedzie nim bez widoków. Ale maszeruje się bardzo przyjemnie, czując w powietrzu ciepłe powietrze i nadchodzącą wiosnę powoli. Po 30 minutach pojawiają się przecinki leśne i coś tam widać dookoła Nas. Jednak super widoki pojawiają się dopiero, gdy miniemy Ruski Wierch (935 m n.p.m) i dojdziemy na rozległe pastwiska szczytu Pokrywisko (975 m n.p.m). Bajecznie było widać zaśnieżone Tatry i bliższe Pieniny. Warto na chwilę się tu zatrzymać i zrobić sesję zdjęciową przy dobrej pogodzie.


Nawet przyjemnie się podchodziło...

..na Wielki Rogacz.


   Dalej szlak znowu ląduje w lesie i po około 2 kilometrach łączy się z niebieskim i prowadzi na Przełęcz Gromadzką. My jednak musimy odbić całkowicie w drugą stronę i podążać szlakiem niebieskim na Mały Rogacz (1162 m n.p.m), i następnie na Wielki Rogacz (1172 m n.p.m). Podejście na oba Rogacze jest trochę mozolne, ale też i widoki rekompensują jego trudy. Na szlaku pojawia się wreszcie śnieg. Miejscami jest go sporo, ale słoneczko skutecznie go topi, powodując, że idzie się i zapada co chwila prawie po kolana. Na Wielkim Rogaczu kończy się też niebieski szlak i pojawia znowu czerwony.



To już podejście na Radziejową, zaraz zacznie się las i będzie trwał do szczytu już..


   Z Wielkiego Rogacza szlak biegnie nieco w dół na Zawór (Przełęcz Żłobki) (1106 m n.p.m). Tutaj też spotkaliśmy trochę nieogarniętych rowerzystów, oraz ekipę drwali robiących czystkę wśród powalonych przez wichury drzew. Z drogi szutrowej przecinającej to miejsce zaczyna się całkiem ostre podejście na Radziejową. Niestety cały czas lasem, także widoków nie ma żadnych.


Na Radziejowej - kolejny szczyt zdobyty do korony Naszych gór.
Na wieży widokowej.


   Wreszcie jest! Z lasu wyłania się drewniana wieża widokowa, co oznacza, że zdobyliśmy Radziejową (1262 m n.p.m) – królową Beskidu Sądeckiego! Szczyt jest całkowicie zalesiony. Znajdują się na nim kamienny obelisk, pomnik 1000-lecia Polski oraz 20 metrowa wieża. My jeszcze zastaliśmy całkiem spore grono turystów, zarówno pod wieżą jak i na niej, więc poczekaliśmy spokojnie na swoją kolej. Jeśli się nie mylę, to wieża na Radziejowej jest bliźniaczką tej na Mogielicy w Beskidzie Wyspowym. W każdym bądź razie wchodzi się na nią równie ekscytująco. Z góry roztacza się dookoła panorama na całą okolicę – na Pieniny, dalej na Tatry, na Pasmo Radziejowej i Jaworzyny Krynickiej, całą Kotlinę Sądecką, Beskid Wyspowy. Porobiliśmy zdjęcia, postaliśmy chwilę kontemplując ciszę i przestrzeń i zeszliśmy na dół. Zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie pod wieżą na dowód zdobycia szczytu i pomknęliśmy dalej czerwonym szlakiem przez Małą Radziejową (1207 m n.p.m) do Przełęczy Długiej (1161 m n.p.m). Wichura z początku roku 2014 powaliła tutaj znaczne połacie lasu, odkrywając wspaniałe widoki, ale też dzięki wiatrołomom utrudniając przejście turystom. Jakoś na szczęście znaleźliśmy ścieżkę wśród tych zniszczeń i udaliśmy się przez Złomisty Wierch Pd. (1226 m n.p.m) na szczyt Prehyby (1173 m n.p.m) i dalej do Schroniska PTTK na Prehybie. Na hali wokół schroniska odpoczywało sporo turystów i rowerzystów. Usiedliśmy sobie przy jednej z ław, kupiliśmy po piwku w schronisku, zjedliśmy, wypiliśmy złocisty trunek, porobiliśmy zdjęcia. Było ciepło, świeciło słońce…błogie lenistwo Nas ogarnęło. Spędziliśmy tam dobre 40 minut.




Schronisko PTTK na Prehybie.


   Powrót do Szczawnicy zaplanowaliśmy niebieskim szlakiem (początkowo od schroniska do szczytu Czeremchy biegnie on razem z zielonym szlakiem). Wszystko było cacy przez jakieś 3 kilometry, do momentu wejścia na szeroką szutrową drogę służącą za szlak rowerowy i konny. Przeszliśmy może kolejny kilometr i chyba na którymś zakręcie tej drogi zgubiliśmy niebieski szlak. No po prostu się skończył a my szliśmy dalej. Gdy już się zorientowaliśmy o tym fakcie nie chciało Nam się wracać do góry i postanowiliśmy iść tą drogą cały czas w dół. I tak spacerkiem, choć już mocno zmęczeni, dodreptaliśmy do Kaplicy na Sewerynówce i pierwszych domostw Szczawnicy Wyżnej. Czekał Nas jeszcze długi spacer przez uzdrowiskową część miasta, które ma swój własny niepowtarzalny urok.



Kaplica na Sewerynówce.


   Opisywana wycieczka z Jaworek poprzez Wielki Rogacz, Radziejową, schronisko na Prehybie, Sewerynówkę do Szczawnicy Wyżnej zajęła Nam cały krótki marcowy dzień. Pogoda dopisała, nastroje też, więc maszerowało się świetnie. Podziwialiśmy wspaniałe panoramy, zrobiliśmy mnóstwo zdjęć, wyciszyliśmy się i jednocześnie naładowaliśmy pozytywną energią na następny dzień, w którym to czekały na Nas Trzy Korony wraz z Sokolicą w Pieninach. Ale to już opowieść, którą wkrótce przeczytacie…


Do zobaczenia gdzieś na szlaku!.
     


Małe Pieniny i Tatry.






Skutki wichur




Piwko przy schronisku.




Schroniskowy pieseł chyba...śliczny!.




Brak komentarzy: