środa, 28 sierpnia 2013

Wypad rowerowy: Głowno – Rogów – Kolejką Wąskotorową do Rawy Mazowieckiej – Wilkowice – Godzianów – Lipce Reymontowskie (25 sierpnia 2013 roku).



Czas całej wycieczki – 8 godzin 30 minut
Czas jazdy rowerem – 4 godziny 12 minut
Czas jazdy kolejką z Rogowa do Rawy Mazowieckiej – około 1 godzina 20 minut
Dystans pokonany rowerem – 91 km


Pomysł i wyjazd.

Poranek za Kołacinem
Od dłuższego czasu miałem w planach pomysł przejechania się rogowską kolejką wąskotorową. Jednak zawsze coś stawało mi na przeszkodzie. Aż do wczoraj, kiedy to nadarzyła się okazja do zorganizowania fajnego i ciekawego wypadu. Pomysł był taki: z Głowna rowerem do Rogowa, stamtąd kolejką wąskotorową do Rawy Mazowieckiej i powrót do domu rowerem przez Lipce Reymontowskie. Pomysł był, teraz trzeba go było wcielić w życie. Dodatkowym plusem całej eskapady było to, że akurat tego dnia odbywały się dożynki w Białej Rawskiej i kolejka jechała do tego miasta (przez Rawę Mazowiecką) już o godzinie 9.00, więc miałem potem sporo czasu na zwiedzanie okolicy.  



Wiatraki w Kobylinie

Stacja i muzeum Kolei Wąskotorowej Rogów – Rawa – Biała.

Niedziela, pobudka o 6.40. Pierwsza myśl – ale mi się nie chce!. Normalni ludzie w niedzielę śpią i idą do świątyni, jedzą rodzinny obiad itd. Ale ja nie jestem z tych normalnych przecież. Ogarnąłem się szybko, spakowałem do plecaka, co trzeba na taką wyprawę, wypiłem gorącą herbatkę i ruszyłem w drogę. Nie ma to jak poranna rozgrzewka na rowerze. Do Rogowa miałem około 21 km z domu. Po drodze jechałem przez Dmosin i Kołacin. Ruch aut zerowy praktycznie…no tak, przecież wszyscy śpią. Do tego poranne mgły i słońce oraz niezwykle urokliwa dolina rzeki Mrogi. Zaraz za Kołacinem w Kobylinie zrobiłem pierwszy postój i kilka zdjęć okolicy w kierunku Głowna. Teren tutaj zaczyna już być lekko pagórkowaty w kierunku południowo-wschodnim. To gwarantowało ciekawy i urozmaicony widokowo powrót rowerkiem z Rawy. Najpierw jednak dojechałem do Rogowa i na stację kolejki. Łatwo tu trafić, bo miejsce jest dobrze oznaczone i zadbane.    
Stacja w Rogowie - niedługo odjazd!
Znajduje się tutaj muzeum kolejki, warsztaty, oraz oczywiście można obejrzeć cały zabytkowy tabor kolejowy. Miejsce wspaniałe dla pasjonatów kolejnictwa, turystów pieszych jak i rowerowych, oraz rodzin z dziećmi. Naprawdę, jest co oglądać!. Na stacji było już sporo osób oczekujących na odjazd pociągu, obsługa kolejki szykowała pociąg, było gwarno, sympatycznie. Wpakowałem rower do przedsionka ostatniego wagonu, zająłem miejsce i czekałem na odjazd.

Za 6 minut ruszamy.

Podróż zabytkową kolejką do Rawy Mazowieckiej.

Maszynista dał sygnał do odjazdu, delikatnie szarpnęło i pociąg ruszył. Nie będę ukrywał, że cieszyłem się jak małe dziecko. Po chwili przyszedł pan konduktor i zakupiłem bilet, rower pojechał za darmo.
Bilecik do kontroli proszę!.
Rozsiadłem się wygodnie na drewnianym, szerokim siedzeniu i obserwowałem pejzaż zza szyby. Po wyjechaniu z Rogowa kolejka jedzie praktycznie cały czas przez pola i trochę przez las. Jak już pisałem, w kierunku Rawy teren jest delikatnie pofalowany, pagórkowaty. Po żniwach na polach pozostały jeszcze snopki słomy. W pewnym momencie przed ciuchcią zaczęły uciekać spłoszone sarny. Istna sielanka po prostu. Pociąg leniwie, nieśpiesznym tempem sunie po torach, przez pola. Czasem trochę buja, coś zaskrzypi, świeci słonko…jest pięknie. Po drodze zatrzymuje się na stacjach w Jeżowie, Białyninie, Głuchowie, Boguszycach i wreszcie Rawie. W kilku miejscach pasjonaci kolei robili zdjęcia jadącemu składowi. Widać, że sporo osób jest zainteresowanych losem i dalszą przyszłością tej zabytkowej kolejki. Po około godzinie i 20 minutach dojechałem do stacji w Rawie Mazowieckiej. Wypakowałem siebie i rower. Tutaj pociąg miał dłuższy postój. O ile z Rogowa do Rawy nie jechało za dużo osób, to tutaj, można by rzec były istne tłumy chętnych do przejażdżki.
Klimatyczne wnętrze wagonu.
Naprawdę super, że tyle osób postanowiło spędzić niedzielne popołudnie w tak ciekawy sposób. Poczekałem na odjazd pociągu i zrobiłem sobie pamiątkowe zdjęcie przy budynku stacji. Następnie ruszyłem szukać kolejnego celu mojej wycieczki…
To tylko tak do zdjęcia:)

i móc zostawić wszystko w tyle...

Stacja w Głuchowie.


Rower jechał za darmo i w całkiem komfortowych warunkach.
Przyjazd do Rawy Mazowieckiej.
Stacja kolejki w Rawie Mazowieckiej.


Zamek Książąt Mazowieckich w Rawie Mazowieckiej.

Przyznaję, że zanim znalazłem zamek trochę pobłądziłem po Rawie. Jednak w końcu zauważyłem tabliczkę z wizerunkiem zamku i strzałką, w którym kierunku trzeba jechać. Po paru minutach byłem na miejscu. Teren zamku jak i podzamcza jest ładnie zadbany, stoi tu też tablica informacyjna z historią zamku.     
Pozostałości Zamku Książąt Mazowieckich w Rawie Mazowieckiej.
Obszedłem dookoła pozostałości murów, po czym udałem się na dziedziniec zamku i pod basztę. Ta robi niesamowite wrażenie swoją masywnością budowli i wysokością. Basztę można zwiedzać, ale ja z tego nie skorzystałem niestety. Porobiłem trochę zdjęć, pochodziłem po dziedzińcu i wróciłem z powrotem na teren obok murów. Rozłożyłem się na trawce, wyjąłem kanapki i picie i zrobiłem sobie mini piknik pod basztą. Wyobrażałem sobie, jak to kiedyś wszystko wyglądało, setki lat temu. Miejscowa ludność krzątająca się obok swoich domostw, rycerze na dziedzińcu zamku, obok fosa a na murach obronnych wartownicy wypatrujący wrogich wojsk.
Pamiątkowe foto musi być.
Tak sobie leżąc na słonku i dumając nad historią tego miejsca nie zauważyłem nawet, że minęła prawie godzina. Trzeba było się zbierać do drogi powrotnej do Głowna. Miałem przed sobą prawie 70 kilometrów do przejechania. Kawałek drogi za Rawą, z trasy na Skierniewice odbiłem wzdłuż torów, aby zobaczyć zabytkowy, stalowy most kolejki wąskotorowej przez rzekę Rawkę. Jest on trochę zaniedbany i ciężko się do niego dostać, jednak, jeśli weźmie się pod uwagę to, ile dziesiątek lat już służy to i tak trzyma się nieźle.


Powrót przez Wilkowice, Godzianów, Lipce Reymontowskie do Głowna.

Po obejrzeniu mostu wróciłem na trasę, przeciąłem ją i obrałem kierunek na Wilkowice. Według mapy do tej miejscowości miał być cały czas asfalt. Owszem, na początku był. Jednak z każdym kilometrem robił się coraz węższy i bardziej dziurawy, aż w końcu…zamienił się w polną drogę. Żadna nowość, pomyślałem, i jechałem dalej przed siebie podziwiając polne krajobrazy. Wreszcie dotarłem do asfaltowej drogi i po zaczerpnięciu informacji od tubylca pomknąłem już dalej we właściwym kierunku. W Wilkowicach na mapie widniał zabytkowy pałacyk. Spodziewałem się kolejnego zrujnowanego zabytku zarośniętego krzakami, a ujrzałem pięknie odnowiony i zadbany budynek. Niestety, tablica na bramie uświadomiła mnie, dlaczego jest w takim dobrym, zamieszkanym stanie – własność prywatna.
Pałac w Wilkowicach.
Cóż, może to i dobrze, bo przynajmniej ktoś dba o ten zabytek i nie popadnie on w ruinę jak setki jemu podobnych pałacyków i dworków w Polsce. Dalsza droga powrotna aż do Lipiec Reymontowskich upłynęła mi na podziwianiu widoków, delektowaniu się zapachami pokoszonej trawy i zaoranej ziemi na polach. Lubię taką samotną jazdę dziurawymi drogami asfaltowymi i polnymi. Można się porządnie odmóżdżyć i przemyśleć różne życiowe problemy. Ostatnim przystankiem na mojej trasie były Lipce Reymontowskie. Byłem tu już kilkakrotnie, więc nie zatrzymywałem się na dłużej. Jedynie na głównym placu wsi na ławeczce trochę odpocząłem i uzupełniłem napój w bidonie na dalszą drogę.
,,Domek Reymonta''.
Miejscowość jest znana głównie z pobytu Wł. St. Reymonta w latach 1888 – 1893, kiedy to pracował tutaj na odcinku kolei Warszawsko – Wiedeńskiej. Z ważniejszych atrakcji znajduje się w Lipcach także ,,Domek Reymonta’’, Muzeum im. Wł. St. Reymonta, Centrum Reymontowskie – Zagroda Ludowa, Muzeum Czynu Zbrojnego, Galeria Staroci i Pamiątek Regionalnych, liczne miejsca pamięci narodowej, Rezerwat Bukowiec i wiele, wiele innych wartych zobaczenia. Przyznacie sami, że jak na tak małą miejscowość jest tutaj co robić, oglądać i zwiedzać. Zresztą Lipcom w przyszłości poświęcę cały osobny wpis w dziale ,,Włóczęga po okolicy’’.
Symboliczny grób Boryny na cmentarzu w Lipcach.
Po około godzinie jazdy byłem w domu. Wycieczkę uważam za bardzo udaną. Zobaczyłem to, co chciałem i przejechałem się kolejką wąskotorową. Dystans na rowerze też wyszedł przyzwoity. Wszystkim pragnącym spędzić aktywnie czas i zobaczyć coś ciekawego polecam gorąco Arboretum w Rogowie, Muzeum Kolei Wąskotorowej i przejażdżkę samą kolejką, odwiedzenie Lipiec Reymontowskich i ich jakże licznych atrakcji.

Ps. Jak zapewne zauważyliście, niewiele piszę o historii poszczególnych miejsc, jak np. zamku w Rawie. Nie mam zamiaru Was zanudzać historycznymi tekstami, a jedynie chcę wskazać kierunek i pokazać, jak można spędzić wolny czas. Informacje o poszczególnych miejscach znajdziecie w przewodnikach i internecie. Także nie będę Wam podawał wszystkiego na gotowe, musicie sami troszkę poszukać i przede wszystkim chcieć się czegoś dowiedzieć.

Ps. 2. Zdjęcia z Lipiec Reymontowskich pochodzą z moich poprzednich wycieczek, bo podczas tej akurat padły mi baterie w aparacie tuż przed tą miejscowością.  

Most kolei wąskotorowej na rzece Rawce w Rawie Mazowieckiej.
Na stacji w Rawie Mazowieckiej.
Wnętrze zabytkowego wagonu kolejki.
  
Spłoszone przez pociąg sarny.
        
 Linki do stron:

Rogowska Kolej Wąskotorowa – http://kolejrogowska.pl/
Historia Zamku Książąt Mazowieckich w Rawie – http://www.zamkipolskie.com/rawa/rawa.html
Zabytki Lipiec Reymontowskich - http://www.lipcereymontowskie.pl/aktualnosci.html  (W zakładce atrakcje turystyczne).

Warto też zajrzeć do wydania łódzkiego ,,Wędrownika’’, numer II z 2008 roku. Prawie cały numer tego kwartalnika jest poświęcony Lipcom Reymontowskim.

2 komentarze:

Unknown pisze...

Fajna wyprawa panie Macieju, super zdjęcia i ciekawy opis. Aż żal że nie dałem rady ci towarzyszyć. Mam nadzieje że innym razem sie uda. pozdrawiam

Maciej pisze...

Myślę, że będzie jeszcze okazja żeby taki wypad powtórzyć.