Pospacerowałem sobie dziś troszkę żwawszym tempem po Lesie Łagiewnickim. Żal było siedzieć w bloku i nie skorzystać z tak pięknego jesiennego dnia. Pominę dojazd z dzielnicy Teofilowa do Łagiewnik i z powrotem (bite 3 godziny w komunikacji miejskiej), bo to była przygoda na miarę tej z Hobbita. Las Łagiewnicki jaki jest, każdy łodzianin wie. Dla mnie, wychowanego na wsi prawie, gdzie las jest za domem, pola też, i łąki, i rzeki, łagiewnicki jest nudny jak flaki z olejem. Pełno wydeptanych ścieżek pieszych i rowerowych, pełno ludzi, zwierzyny to tam nie widziałem nigdy. Ot, podmiejski las. No ale cieszy i on, i spacer po nim. Lepsze to niż betonowy świat miasta. Jesień w mieszanym lesie - poezja. Zapachy - bajka. Kolory - cudowne. Ale następny wypad planuję do rodzinnego Głowna i okolicznych lasów mojego dzieciństwa. Kropka.
|
Właśnie zobaczyłem znak którego nie powinno być w tym miejscu. |
|
Rezerwat ,,Las Łagiewnicki''. |
|
Rowerem się po tej ścieżce fajnie pomyka. |
|
Postój na popas. |
|
Uwielbiam chodzić szurając w tych liściach jesienią. |
|
Jedno z wielu miejsc postojowych w tym lesie. |
|
Ach...jesień! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz